Boge sroge
-
@ZJ napisał w Boge sroge:
@Maciej napisał w Boge sroge:
Dokładnie tak traktuje: jak liczbę.
Tylko oczywiście bez wypowiadania tego wprost, czyli bez stwierdzenia "ja traktuję nieskończoność jak liczbę"Teraz sie pochwaliłeś, że nawet nie wiesz czym jest liczba. Wiesz tylko czym chcesz by była.
To że Cantor nie mówi wprost "ja traktuję nieskończoność jak liczbę" nie daje Ci prawa do wmawiania wszystkim, że dla Cantora i innych rozumiejących jego dowód nieskończoności to liczby.
Cantor traktuje nieskończoność jak liczbę, tak jakby „nieskończoność była jakąś liczbą” („nieskończenie wielką”)
Oczywiście jako paranoik rozumuje w ten sposób oraz nie rozumie, że tak rozumuje.Znowu coś Cie opętało, że tak paskudnie kłamiesz?
Zbiory nieskończone to nie liczby! Nie są nimi bo nie można na nich przeprowadzić wszystkich działań matematycznych jak na liczbach. Koniec.
Nie to jest istotą liczby, że „można na niej przeprowadzić każde działanie”. Np nie można dzielić przez zero, bo to bezsens logiczny. Mimo to (że dla zera nie można dokonać dzielenia przez zero) zero jest liczbą.
Istotą liczby jest to: większe/mniejsze/równe.
(Relacja większe/mniejsze)
A nie to jakie operacje da się na liczbie przeprowadzić.
(Dlatego np nie istnieją „liczby zespolone”. Bo dla „liczb zespolonych” ta istota liczby, czyli relacja większe/mniejsze nie ma sensu. „Liczby zespolone” to kolejna szarlataneria, pomieszanie pojęć. „Liczba zespolona” to para liczb rzeczywistych niezależnych (na osiach niezależnych, czyli prostopadłych) a nie liczba. Czym innym liczba, czym innym para liczb)Zobaczył byś film który podlinkowałem, to byś się dowiedział, dlaczego Cantor to nad czym pracował, nazywał "liczbami pozaskończonymi" albo "liczbami kardynalnymi".
Dlatego że nieskończoność jest dla Cantora liczbą. Kolejne „alefy” to liczby. Spełniają istotę pojęcia liczby- relacje większe/mniejsze.
Nieskończoność N ma w urojeniu kantorowskim przypisaną liczbę alef zero . Potem alef1
I tak dalej…
Patrz obłęd obłąkańców.Ale nawet tego ci się nie chciało zrobić.
Studiowanie czyjejś paranoi jest męczące.
Za to wylewasz tu swoje szambo kłamstw i oszczerstw.
Ja Prawdę piszę.
Szambo to bredzenia kantorowskie.Nie dość, że nie rozumiesz definicji liczby, zbioru, dowodu Cantora. Oraz to, że udowodniono, że pewne twierdzenia są nie dowiedne.
Niczego nie udowodniono. PO prostu paranoicy nie widzą swej paranoi, więc twierdzą „że coś udowodniono”
To uważasz że, twoje kłamstwa coś znaczą.
Ja Prawdę pisze.
-
@Maciej napisał w Boge sroge:
Oczywiście jako paranoik rozumuje w ten sposób oraz nie rozumie, że tak rozumuje.
Tak, wiem jak rozumujesz. To można wyczytać z bredni które wypisujesz. A tego nie widzisz.
Nie to jest istotą liczby, że „można na niej przeprowadzić każde działanie”.
Po pierwsze, "każde działanie" nie jest częścią definicji liczby. Tak jak pisałem wyżej. Nie masz pojęcia o czym piszesz, nie chcesz się dowiedzieć. Ale chwalisz się tylko swoją pychą, ignorancją i cały czas kłamiesz.
Istotą liczby jest to: większe/mniejsze/równe.
Nie. To nie jest istotą liczby. tylko jej częścią.
Ale kantor nie porównywał wielkości liczb idioto, tylko wielkość zbiorów z liczbami. Dlatego wiemy, że nieskończoności mają różną liczność. Oraz to że jest nieskończenie wiele takich nieskończonych zbiorów.
Twoja "istota liczby" to wyssane z palca bzdury na potrzeby twojego wierzenia. Liczność zbiorów pasuje do "twojej definicji liczby" co nie daje Ci prawa do nazywania liczbą samych zbiorów. Bo to nie to samo.Liczby zespolone to nie liczby, to wektory. Podlegają innym aksjomatom.
Jakim aksjomatom podlegają liczby, powinieneś się zapoznać zanim zrobiłeś z siebie idiotę i kłamcę.
Liczba urojona jest liczbą.Dlatego że nieskończoność jest dla Cantora liczbą. Kolejne „alefy” to liczby.
Nie. Nigdy tak nie twierdził. Kolejne alefy to zbiory nieskończone a zbiory nieskończone nie są liczbami. Przestań wmawiać innym, w co ty wierzysz. To naprawdę nikogo nie interesuje.
Cantor udowodnił że kolejne zbiory potęgowe są większe od poprzednich mimo, że wszystkie są nieskończone. Oraz to że pewnych liczb jest więcej, a nie że pewna liczba jest większa. O czym uparcie kłamiesz.
Studiowanie czyjejś paranoi jest męczące.
Każdy to wie po rozmowie z Tobą. Tylko nikt nie sili się na diagnozę. Tym powinien zająć się specjalista, do którego też nie chcesz iść.
-
Tak swoją drogą, jaki jest sens dyskutowania z człowiekiem, który wmówił sobie, że ma zawsze rację? Jeśli ten psychopata ubzdura sobie jutro (bo mu "bóg objawi"), że 2+2=5, to żaden dowód jaki tu przedstawicie nie zmieni jego zdania.
Równie dobrze możemy zacząć z nim dyskutować w ten sam sposób, w który on dyskutuje z nami:
Maciej bije żonę. Wiem, bo Zeus mi tak objawił.
No i niech nam teraz udowadnia, że tego nie robi.
-
@jakubcjusz napisał w Boge sroge:
jaki jest sens dyskutowania z człowiekiem, który wmówił sobie, że ma zawsze rację?
Masz rację. Jest ryzyko. Bo ten idiota już sprowadził dyskusję do swojego poziomu. A w byciu idiotą ma większe doświadczenie. prawie tak duże jak w byciu fanatykiem religijnym.
-
@jakubcjusz napisał w Boge sroge:
Maciej bije żonę. Wiem, bo Zeus mi tak objawił.
Bił ją już wtedy, zanim rzucił szaty kapłańskie.
-
@Tomasz-Middle napisał w Boge sroge:
Bił ją już wtedy, zanim rzucił szaty kapłańskie.
...przed ministrantem.
-
@ZJ napisał w Boge sroge:
@Maciej napisał w Boge sroge:
Oczywiście jako paranoik rozumuje w ten sposób oraz nie rozumie, że tak rozumuje.
Tak, wiem jak rozumujesz. To można wyczytać z bredni które wypisujesz. A tego nie widzisz.
Nie przedrzeźniaj. To Cantor tak rozumuje.
Po pierwsze, "każde działanie" nie jest częścią definicji liczby.
Nie ma „definicji liczby” w ogóle, tzn w sensie „definicji dowolnej liczby”
Liczba naturalna jest pojęciem pierwotnym, niedefiniowalnym, intuicyjnie jasnym.
1,2,3,4… itd.
Jak liczenie.
Z liczby naturalnej można wyprowadzić definicję wszystkich innych liczb (nie- naturalnych)Istotą liczby jest to: większe/mniejsze/równe.
Nie. To nie jest istotą liczby. tylko jej częścią.
Nie, to właśnie jest istotą liczby: liczność/wielkość.
Ale kantor nie porównywał wielkości liczb idioto, tylko wielkość zbiorów z liczbami.
Tylko zbiory skończone mają wielkość (ze względu na liczność elementów) które można porównać z liczbami naturalnymi.
Zbiór nieskończony (z definicji) nie ma określonej wielkości (liczności elementów).Dlatego wiemy, że nieskończoności mają różną liczność
Nie ma czegoś takiego jak „liczność nieskończoności”.
Z definicji nieskończoności to wynika.. Oraz to że jest nieskończenie wiele takich nieskończonych zbiorów.
Nie ma „nieskończenie wiele”. Ponieważ nieskończoność to nie jest liczba.
Twoja "istota liczby" to wyssane z palca bzdury na potrzeby twojego wierzenia. Liczność zbiorów
Nie ma czegoś takiego jak „liczność zbioru nieskończonego”: wynika z definicji, czyli istoty nieskończoności.
pasuje do "twojej definicji liczby" co nie daje Ci prawa do nazywania liczbą samych zbiorów. Bo to nie to samo.
Nie nazywam liczbą samych zbiorów.
To obłąkaniec Cantor przypisuje nieskończoności liczność.
Czyli traktuje nieskończoność tak jakby była liczbą.Liczby zespolone to nie liczby, to wektory.
To samo i ja napisałem. Para liczb rzeczywistych na osiach niezależnych (prostopadłych) w interpretacji geometrycznej na płaszczyźnie prowadzi do wektora.
Liczba urojona jest liczbą.
Urojoną.
Czyli nieistniejącą rzeczywiście.
Nie istnieje „pierwiastek kwadratowy z minus jeden”Dlatego że nieskończoność jest dla Cantora liczbą. Kolejne „alefy” to liczby.
Nie. Nigdy tak nie twierdził.
Tak właśnie twierdził.
Nieskończoności N przypisał liczbę alefzeroKolejne alefy to zbiory nieskończone a zbiory
Kolejne „alefy” to kolejne „liczby kardynalne”.
Patrz bredzenie Kantorowskie.
Obłęd do kwadratu lub do n-tej potęgi.Cantor udowodnił że kolejne zbiory potęgowe są większe od poprzednich mimo, że wszystkie są nieskończone.
Niczego Cantor nie udowodnił.
Oprócz swej paranoi.Oraz to że pewnych liczb jest więcej,
„Więcej” to istota liczby.
Jeśli paranoik Cantor twierdził, że „nieskończoność R jest większa od nieskończoności N” => traktuje nieskończoność (czyli własność pewnego obiektu/obiektów) jak liczbę.a nie że pewna liczba jest większa. O czym uparcie kłamiesz.
Jeżeli czegoś jest więcej to jest większe, ma większą liczność:wielkość => może być (ze względu na liczniść) traktowane jak liczba.
Tak właśnie Cantor traktuje nieskończoność: jak liczbę.
Wg obłąkańca „nieskończoność R jest większa niż nieskończoność N”Studiowanie czyjejś paranoi jest męczące.
Każdy to wie po rozmowie z Tobą. Tylko nikt nie sili się na diagnozę. Tym powinien zająć się specjalista, do którego też nie chcesz iść.
To wy jesteście chorzy i potrzeba wam „resetu rozumów”, zmiany sposobu myślenia.
-
@Maciej https://www.youtube.com/watch?v=EBtx1MDi5tY
oraz ortodroma, głąbie .
-
Oczywiście jako paranoik rozumuje w ten sposób oraz nie rozumie, że tak rozumuje.
Nie przedrzeźniam Cie głąbie tylko Cie zacytowałem bo tak się zachowujesz. No i nie uciekaj od tematu Ortodromy.
-
W kwestii Cantora i nierównoliczności N i R, zapraszam do osobnego wątku: https://forumplaskaziemia.pl/topic/646/nierównoliczność-liczb-rzeczywistych-i-naturalnych
-
@Maciej to teraz zagadka logiczna.
Co to takiego, niby jeden a w trzech osobach. To jest dopiero obłęd, w najczystszej postaci. -
@Tomasz-Middle napisał w Nierównoliczność liczb rzeczywistych i naturalnych:
Co to takiego, niby jeden a w trzech osobach. To jest dopiero obłęd, w najczystszej postaci.
Obłędem jesteś ty.
Cały jesteś groteskowo nabrzmiały z powodu swej paranoi.Bóg jest Jeden.
Bo jedna jest Istota Boga.
A w trzech Osobach- bo są trzy różne Osoby Boskie, które mają tę samą Istotę.
Co do istoty są tym samym- jednym.Prosta analogia:
Jest jedna woda, nie ma "wielu różnych wód".
Ale woda może występować w postaci ("osobie") pary wodnej.
Może występować w postaci ("osobie") wody (cieczy).
Może występować w postaci ("osobie") lodu.Każda postać ("osoba") jest inna (od pozostałych postaci).
Ale wszystkie są jednym co do istoty rzeczy: wodą ("pierwiastkiem"- substancją).Różność postaci, jedność istoty.
Podobnie jest z Bogiem: JEST Jeden (co do Istoty), w Trzech Boskich Osobach.
Postacie (Osoby)- różne.
Istota (tego czym jest Bóg i dana Osoba Boska)- ta sama w każdej z Osób Boskich- Istota Boga.Druga analogia:
Jest jeden człowiek.
Nie ma "wielu człowieków"- rodzaj ludzki jest jednym i tym samym co do istoty (tego czym jest człowiek)
Ale człowiek (jako rodzaj)- jest w wielu osobach- dzisiaj, aktualnie zdaje się, że nawet w siedmiu miliardach. -
@Maciej napisał w Nierównoliczność liczb rzeczywistych i naturalnych:
A w trzech Osobach- bo są trzy różne Osoby Boskie, które mają tę samą Istotę.
Co do istoty są tym samym- jednym.To jest zbiór o nazwie Bóg zawierający "różne Osoby Boskie". Jeden zbiór zawierający trzy elementy.
Druga analogia:
Jest jeden człowiek. ... aktualnie zdaje się, że nawet w siedmiu miliardach.
Co ty nie powiesz. To jeden człowiek czy siedem miliardów?
Nie ma "wielu człowieków"
XDDDDD - Pingwiny z Madagaskaru
rodzaj ludzki jest jednym i tym samym co do istoty (tego czym jest człowiek)
Jest jeden zbiór zawierający wszystkie elementy "które spełniają warunek bycia tym czym w istocie jest człowiek" ten zbiór możesz sobie nazwać "ludzie".
Jest jedna woda, nie ma "wielu różnych wód".
Czyli rzeczowników policzalnych od niepoliczalnych też nie odróżniasz.
A tu masz medal w kategorii idiota roku@Maciej Każdy może się mylić. Ty poprostu mylisz się zawsze.
-
@Maciej obłęd w najczystszej postaci. Trzy różne osoby ale jednak jeden. Jedna z tych "osób" została zrodzona, miała początek. Jedna nie. A jeszcze jedna nawet nie jest "osobą", nawet nie ma imienia.
Dogmat o trójcy to obłęd. Obłęd w najczystszej postaci. I jeszcze ta "analogia" rozumnych różnych bytów do bezrozumnej substancji. Obłęd wielki a raczej pomieszanie z poplątaniem, więc wielki Babilon. -
-