Boge sroge
-
@Maciej napisał w Boge sroge:
Jest więc jasno zdefiniowany algorytm, który na każdym z etapów nie pomija żadnej z możliwości (odpowiadającej danemu etapowi) zestawienia kolejnych cyfr.
Jest też możliwość, że nie rozumiem Twojego algorytmu. Bo trochę nie jest dla mnie jasne jak przechodzisz od drzewka (którego konstrukcja jest jasna) do funkcji N → [0,1] (czyli: jaka liczba jest na 1 miejscu w tabeli? jaka jest na 2 miejscu? itd.).
Widzę dwie opcje:
-
Twoja tabela to po prostu wypisane po kolei wszystkie liczby odpowiadające najniższemu poziomowi drzewa. Ale wtedy masz po prostu nieskończenie wiele tabel, w których w każdej jest skończenie wiele wierszy, i co więcej, w każdej są tylko liczby ze skończonymi rozwinięciami binarnymi. Więc jest tak jak pisałem wyżej.
-
Twoja tabela to wypisane po kolei liczby odpowiadające każdej z pozycji w drzewku. Czyli najpierw masz 0, potem 00, potem 01, potem 000, 001, 010, itd. Niektóre liczby się powtarzają, ale to nic - jakby na liście faktycznie były wszystkie liczby z przedziału [0,1], to wykazałbyś, że nawet jeśli N i [0,1] nie są równoliczne, to N musiałby być tym większym zbiorem. Ale znowu, w takiej tabeli nie ma ani jednej liczby z nieskończonym rozwinięciem, więc znowu porażka.
Jeśli żadna z tych opcji nie odpowiada Twojemu zamysłowi, to zawsze możesz doprecyzować.
-
-
@Fizyk-od-czapy napisał w Boge sroge:
est też możliwość, że nie rozumiem Twojego algorytmu. Bo trochę nie jest dla mnie jasne jak przechodzisz od drzewka (którego konstrukcja jest jasna) do funkcji N → [0,1] (czyli: jaka liczba jest na 1 miejscu w tabeli? jaka jest na 2 miejscu? itd.).
A nie wiem jaka jest na pierwszym miejscu.
I nie wiem jaka jest na n-tym miejscu.
[Jak mogę wiedzieć, skoro mamy "nieskończone rozwinięcie"? Nie mogle znać całej nieskończoności]Ale wiem, że algorytm (przy założeniu durnoty kantorowskiej, czyli rozumując jak Kantor, czyli nie rozumiejąc istoty nieskończoności, czyli powielając błąd myślenia Cantora) nie pomija żadnej liczby.
Ponieważ na każdym etapie rozważa wszystkie możliwości (zestawienia cyfr) dla danego etapu, a żadnej nie pomija.
Mogę dojść moim algorytmem do każdego etapu.
A zatem (zgodnie ze zdurnieniem Kantorowskim, zakładając jego błąd)=> mogę dojść do wszystkich etapów, czyli do całego zbioru (wszystkich cyfr zapisujących liczby w tej tabeli) => zapisałem wszystkie liczby R w tabeli.Cantor, prowadząc swój pożal się Boże "dowód metodą diagonalną" też nie wie jaka jest liczba na przekątnej.
A jakoś mu to nie przeszkadza w twierdzeniu, że "coś udowodnił". -
@Maciej napisał w Boge sroge:
Ale wiem, że algorytm (przy założeniu durnoty kantorowskiej, czyli rozumując jak Kantor, czyli nie rozumiejąc istoty nieskończoności, czyli powielając błąd myślenia Cantora) nie pomija żadnej liczby.
Pomija wszystkie które mają nieskończone rozwinięcia binarne (nieskończone, w sensie inne niż kończące się nieskończenie wieloma zerami). Żadna taka liczba nie pojawia się na żadnym etapie Twojej konstrukcji.
-
@Fizyk-od-czapy napisał w Boge sroge:
@Maciej napisał w Boge sroge:
Ale wiem, że algorytm (przy założeniu durnoty kantorowskiej, czyli rozumując jak Kantor, czyli nie rozumiejąc istoty nieskończoności, czyli powielając błąd myślenia Cantora) nie pomija żadnej liczby.
Pomija wszystkie które mają nieskończone rozwinięcia binarne (nieskończone, w sensie inne niż kończące się nieskończenie wieloma zerami).
O czym Ty w ogóle mówisz?!
Niczego takiego nie pomija.
Algorytm (mój) startuje od początku => podana jest metoda co należy robić na pierwszym etapie => podana jest metoda jak należy przejść od n-tego do n+1 => i tak dalej w nieskończoność...
Jeżeli teraz "i tak dalej w nieskończoność..." jest rozumiane po kantorowsku, czyli że "mogę dojść do każdego etapu => mogę dojść do wszystkich, do całego zbioru" (tu całej tabeli- wszystkich cyfr tabeli ) => właśnie zapisałem wszystkie liczby R w tej tabeli, a żadnej na pewno nie pominąłem.
Czy przeczysz, że moją metoda mogę dojść do każdego n-tego etapu, bez względu na wielkość n?
Żadna taka liczba nie pojawia się na żadnym etapie Twojej konstrukcji.
Przy założeniu waszych błędów w myśleniu mój algorytm pozwala zapisać wszystkie liczby R w tabeli.
Oczywistość.Przykro mi, że podobnie jak paranoik Cantor nie rozumiesz istoty nieskończoności. To nie moja wina, że nie rozumiesz.
Istnieje tylko jedna nieskończoność, jeden jej rodzaj. Nieskończoność liczb N jest taka sama jak nieskończoność liczb R, jak nieskończoność dowolnego innego zbioru nieskończonego.
Podobnie jak Cantor Ty także nie rozumiesz najprostszych rzeczy, czyli np. tego, że nie można "skończyć nie kończąc".
To nie moja wina.
-
@Maciej napisał w Boge sroge:
Czy przeczysz, że moją metoda mogę dojść do każdego n-tego etapu, bez względu na wielkość n?
Nie przeczę. Możesz. I na każdym n-tym etapie masz wyłącznie liczby o skończonych rozwinięciach binarnych. W żadnym momencie nie konstruujesz liczby o nieskończonym rozwinięciu. Taka np. 1/3 nie pojawi się nigdy w Twoich rozważaniach.
-
@Fizyk-od-czapy napisał w Boge sroge:
Nie przeczę. Możesz. I na każdym n-tym etapie masz wyłącznie liczby o skończonych rozwinięciach binarnych.
I co z tego?
Na każdym z etapów: wyczerpuję wszystkie możliwości zestawienia początkowych cyfr liczb R dla każdego (danego, aktualnego) z etapów.
I tak dalej w nieskończoność...
Ale wedle waszego (obłędu) znaczenie ma nie to co na każdym etapie, ale to co... po skończeniu, czyli po "i tak dalej w nieskończoność".
@Fizyk-od-czapy napisał w Boge sroge:
W żadnym momencie nie konstruujesz liczby o nieskończonym rozwinięciu.
Najwyraźniej jesteś idiotą.
Najprostszych rzeczy nie rozumiesz.Jak mogę "w skończonym etapie skonstruować nieskończone"?
Ale:
Jeżeli ja nie konstruuję nieskończonego (na n-tym etapie)=> to i Cantor nie podaje wartości nieskończonej liczby na przekątnej w metodzie diagonalnej => zatem na każdym z etapów (podawania tej liczby na przekątnej) niczego nie udowadnia...=> nie udowadnia niczego dla n-tego => nie udowadnia niczego dla n+1-szego =>
....i tak dalej w nieskończoność.Na każdym z etapów- niczego nie udowodnił.
Wy wszyscy tkwicie w obłędzie.
Wam potrzebny jest totalny reset rozumów@Fizyk-od-czapy napisał w Boge sroge:
Taka np. 1/3 nie pojawi się nigdy w Twoich rozważaniach.
Jeżeli przyjąć obłęd Kantorowski to się pojawi.
"I tak dalej w nieskończoność..." => i mamy całą nieskończoność ww tabeli, czyli wszystkie cyfry wszystkich liczb R w tabeli (wedle obłędu waszego).Per analogiam: jak Cantor w "metodzie diagonalnej".
"Metoda diagonalna"- szarlataneria logiczna.
Obłęd w najczystszej postaci.
Esencja obłędu.Dlatego Cantor ostatecznie zwariował.
Nie rozumiecie istoty nieskończoności. Popełniacie proste błędy logiczne.
-
@Maciej napisał w Boge sroge:
I co z tego?
Na każdym z etapów: wyczerpuję wszystkie możliwości zestawienia początkowych cyfr liczb R dla każdego (danego, aktualnego) z etapów.
I tak dalej w nieskończoność...
Ale wedle waszego (obłędu) znaczenie ma nie to co na każdym etapie, ale to co... po skończeniu, czyli po "i tak dalej w nieskończoność".To, że w tym Twoim "i tak dalej w nieskończoność" nadal nie ma ani jednej liczby o nieskończonym rozwinięciu. Po prostu. Generujesz, owszem, nieskończenie wiele liczb, i wyczerpujesz pewien zbiór liczb - ale ten zbiór to liczby o skończonym rozwinięciu binarnym. Nie tylko nie wyczerpujesz liczb rzeczywistych, ale nawet wymiernych.
Ale zacząłem się powtarzać. Dla mnie ten temat jest zakończony, nie zamierzam dalej odpisywać na Twoje upieranie się, że wygenerowałeś wszystkie liczby z przedziału [0,1], nie moja wina że nie widzisz własnych błędów.
-
@Fizyk-od-czapy napisał w Boge sroge:
Tak. Ale jeśli istnieje taka tablica, to istnieje również tablica, w której wszystkie liczby rzeczywiste są po prostu w wierszach (przesuwamy wszystkie wiersze o jeden w dół i na pozycji 1 zapisujemy liczbę z przekątnej). Jeśli więc nie istnieje tablica, gdzie wszystkie liczby R są tylko w wierszach, to nie istnieje też taka, jaką Ty postulujesz.
A niby dlaczego? Udowodnij!
Wyobraź sobie taką tablicę skończoną:
123
456
789Trzy wiersze- trzy kolumny.
Jeżeli narzucimy komuś (np. sobie) ograniczenie, że np. czytamy tylko wiersze, to mamy w tej tablicy zapisane tylko trzy liczby (rozważamy tylko trzycyfrowe): 123, 456, 789.
A jeżeli takiego ograniczenia nie narzucimy, jeżeli możemy czytać po wierszach i po kolumnach i jeszcze po przekątnej, to możemy w takiej tablicy zapisać więcej liczb trzycyfrowych: 123,456,789,147,258,369 oraz po przekątnej 159
Zamiast trzech, aż siedem => więcej się mieści w tej samej tabeli !Czyli: przy ograniczeniu tylko do czytania po wierszach tabela (jako zbiór zapisanych liczb trzycyfrowych) jest równoliczna tylko ze zbiorem trój- elementowym.
A przy zwiększeniu możliwości czytania (zapisu)- tabela jest równoliczna ze zbiorem skończonym 7 -elementowymPer analogiam, w tablicy nieskończonej:
123...
456...
789...
.........jeżeli narzucimy sobie ograniczenie jakie narzucił Cantor, to zmniejszamy sobie pojemność tablicy.
Niechże teraz zatem który obłąkaniec (myślący po kantorowsku) udowodni, że "nie istnieje tablica, w której można czytając np. po wierszach, po kolumnach i po przekątnych lub jeszcze jakoś inaczej (na n-sposobów- gdzie n- skończone, naturalne) zapisać wszystkie liczby R!"
Bo gdyby taka istniała => byłby to również dowód na "równoliczność R i N"
Oczywistość.Per analogiam (jak dla tablicy skończonej): ograniczając możliwość czytania do "tylko po wierszach"- ograniczamy pojemność tabeli => może możliwość czytania nie tylko po wierszach jest właśnie tym czego brakuje dla "równoliczności R i N"?
Taką tezę stawiam (hipotezę).
Potrafisz udowodnić jej fałszywość?Czytając bowiem na wiele sposobów (nie tylko po wierszach) zwiększamy pojemność tablicy, lub inaczej: zapisujemy "za jednym zamachem więcej liczb".
Niczego Cantor nie udowodnił. Całe myślenie Kantorowskie jest to po prostu obłęd, część Obłędu Wielkiego, kosmiczno-liczbowego.
Teoria stworzona przez Cantora jest to paranoja matematyczna. Paranoja stworzona przez paranoika. Patrz koniec Kantora.
Nie ma przypadków tylko Znaki.PS. No i oczywiście przypominam, że ja biorąc za dobrą monetę myślenie Kantorowskie (jego tragiczny błąd biorąc za nie-błąd) właśnie podałem jak zapisać wszystkie liczby R w odpowiedniej tablicy.
@Fizyk-od-czapy napisał w Boge sroge:
To, że w tym Twoim "i tak dalej w nieskończoność" nadal nie ma ani jednej liczby o nieskończonym rozwinięciu.
Oczywiście, że jest.
Jeżeli prawdziwe jest myślenie kantorowskie => to w mojej tablicy jest zapisane wszystko.
Na żadnym z etapów nie pominąłem żadnej z możliwości (dla danego etapu). -
@Maciej napisał w Boge sroge:
Ale wiem, że algorytm (przy założeniu durnoty kantorowskiej, czyli rozumując jak Kantor, czyli nie rozumiejąc istoty nieskończoności, czyli powielając błąd myślenia Cantora) nie pomija żadnej liczby.
Najwyraźniej napisałeś algorytm tak jak ty zrozumiałeś dowód Cantora. Czyli nie rozumiejąc istoty nieskończonych zbiorów. To nie myślenie Cantora było błędne. Tylko ty nie widzisz swojego błędu.
A przypowieść o źdble w oku znasz?
A tak przy okazji czym się zajmowałeś zanim Bóg Ci rozum odebrał? Chciałem powiedzieć zanim zacząłeś wierzyć, że masz rację?
-
@ZJ napisał w Boge sroge:
Najwyraźniej napisałeś algorytm tak jak ty zrozumiałeś dowód Cantora. Czyli nie rozumiejąc istoty nieskończonych zbiorów.
Ja rozumiem.
To Cantor nie rozumiał.
Dowodem fałszywości rojeń kantorowskich są sprzeczności do których one prowadzą, sprzeczne ze sobą wnioski.[Patrz np: obecność "paradoksów" w teorii mnogości. "Paradoksów" czyli mówiąc po prostu i prawdziwie sprzeczności]
To nie myślenie Cantora było błędne. Tylko ty nie widzisz swojego błędu.
Jest dokładnie na odwrót.
To Cantor nie widział swojego błędu.Ale pod koniec życia choć nie widział, to boleśnie go odczuwał.
Z powodu rozważania absurdalnej "hipotezy continuum" popadł w obłęd bolesny.
Raz "udowadniał" hipotezę na "tak", a innym razem na "nie". I tak dalej w nieskończoność... Aż do bólu głowy i kompletnego pomieszania w rozumie.To nieuchronny skutek błędu logicznego w jaki popadł Cantor. Błędy rozumu mają bolesne skutki. Dosłownie, nie w przenośni.
Na końcu Żyd Cantor wpadł w kabałę żydowską, żydowski fałszywy mistycyzm, czyli w kompletny odlot.
Nie ma przypadków tylko Znaki.Teoria Cantora jest paranoją (tyle, że matematyczną), produktem umysłu paranoika.
Urojenia są zaraźliwe.Innym paranoikiem był Godel. Niczego oryginalnego nie wymyślił. Ale w innej kwestii, w innej dziedzinie powielił błąd Cantora, zastosował go dla innych rozważań. Ten sam błąd myślenia.
Godel- kompletny paranoik.
@ZJ napisał w Boge sroge:
A przypowieść o źdble w oku znasz?
Znam.
I co?@ZJ napisał w Boge sroge:
A tak przy okazji czym się zajmowałeś zanim Bóg Ci rozum odebrał?
A co to ma za znaczenie?
Pan Bóg wyrwał mnie z obłędu.
To wam diabeł zaćmiewa rozumy.
Bóg nie odbiera rozumu.
Bóg oświeca, rozjaśnia i prostuje.Przysłowie "jak Bóg chce kogoś pokarać to odbiera mu rozum" jest oczywiście fałszywe. Bo Bóg rozumu nie odbiera. Bóg jedynie pozwala (dopuszcza) zobaczyć konsekwencje (skutki) wyborów człowieka.
To diabeł odbiera rozum, diabeł go zaciemnia. Diabeł gmatwa i komplikuje. Nie Bóg.[Inne fałszywe powiedzenie, powiedzenie diabelskie: "starość się Panu Bogu nie udała". Fałszywe. Starość (rozumiana jako psucie się ciała, marszczenie skóry, otępienie, łysienie, choroby...) nie jest dziełem Bożym, ale diabelskim.
Starość- rozumiana jako wielka liczba lat, długowieczność, wielowiekowość- JEST Dziełem Bożym. Zbawieni będą mieli n lat w Wieczności (np. kiedyś- bilion bilionów) i cały czas n- będzie im narastać, jak to wy mówicie "dążyć do nieskończoności". Będą więc Starcami, ze względu na liczbę lat Wieczności. Ale ciała tych Bożych Starców wyglądać będą lepiej niż wasze, gdy byliście w szczycie swych możliwości fizycznych. Podobnie ich rozumy: jaśniejsze i sprawniejsze od rozumu najmędrszego z mędrków jaki do tej pory chodził po świecie (za wyjątkiem Boga- Człowieka, Pana Jezusa)]Chciałem powiedzieć zanim zacząłeś wierzyć, że masz rację?
Mam rację.
-
@Maciej napisał w Boge sroge:
[Patrz np: obecność "paradoksów" w teorii mnogości. "Paradoksów" czyli mówiąc po prostu i prawdziwie sprzeczności
Tak, co do definicji paradoksów to one zwykle wskazują, że czegoś nie można zrobić.
Np nie można utworzyć takiego zbioru który zawiera wszystkie zbiory (albo jakoś tak).
Co znaczy, że tego nie można zrobić. A nie ze cała teoria jest bez sensu.Innym paranoikiem był Godel. Niczego oryginalnego nie wymyślił.
Tobie chyba chodzi o dowodzenie twierdzeń. I wnioski do jakich doszedł a następnie udowodnił.
Że nie można tego zrobić tak jak się wszyscy spodziewali. Więc do dziś niektóre twierdzenia matematyczne pozostają bez dowodu. Bo musimy znaleźć inny sposób.Był też Turing, jego maszyna i "problem stopu".
Ty najwyraźniej nie rozumiesz. Takiego sposobu myślenia. Dla Ciebie to obłęd.Pewnie mi podasz jakieś inne przykłady.
No i co?
-
@Maciej napisał w Boge sroge:
@ZJ napisał w Boge sroge:
A tak przy okazji czym się zajmowałeś zanim Bóg Ci rozum odebrał?
A co to ma za znaczenie?
Trochę ma, bo chcę wiedzieć jakie masz pojęcie o tematach w których zajmujesz takie twarde stanowisko.
-
@Maciej napisał w Boge sroge:
@ZJ napisał w Boge sroge:
A przypowieść o źdble w oku znasz?
Znam.
I co?A to, że może belki w swoim oku nie widzisz.
Mam rację.
Gdybyś miał. To by nie było tej całej dyskusji.
Ale to co ty mówisz opisuje jakąś inną rzeczywistość. Nie tę w której żyjemy.To, że wierzysz w istnienie świata w którym masz rację jest tragikomiczne.
Może jeszcze przemyśl swoje stanowisko.
-
@Maciej napisał w Boge sroge:
Przysłowie "jak Bóg chce kogoś pokarać to odbiera mu rozum" jest oczywiście fałszywe.
A tam, zaraz pokarać. Ja znam inną wersję. O litości. Bo idioci są szczęśliwsi Ale faktycznie karanie bardziej pasuje do twojego Boga.
@Maciej napisał w Boge sroge:
Bo Bóg rozumu nie odbiera. Bóg jedynie pozwala (dopuszcza) zobaczyć konsekwencje (skutki) wyborów człowieka.
To diabeł odbiera rozum, diabeł go zaciemnia. Diabeł gmatwa i komplikuje. Nie Bóg.Jeden z nich który nie chciał by ludzie poznali "co to dobro i zło? " I byli jak zwierzęta w terrarium? Nawet opis pasuje. "Nie wiedzieli, że byli nadzy dopóki nie zjedli owocu z drzewa poznania." No popatrz. Co za przypadek. Dobrze, że pojawił się drugi i dał dar zobaczenia konsekwencji wyborów. Wszystko się zgadza. Właśnie odkryłeś że Bóg pojawił się jako wąż.
XD
-
@Maciej napisał w Boge sroge:
Starość- rozumiana jako wielka liczba lat, długowieczność, wielowiekowość- JEST Dziełem Bożym. Zbawieni będą mieli n lat w Wieczności (np. kiedyś- bilion bilionów) i cały czas n- będzie im narastać, jak to wy mówicie "dążyć do nieskończoności". Będą więc Starcami, ze względu na liczbę lat Wieczności. Ale ciała tych Bożych Starców wyglądać będą lepiej niż wasze, gdy byliście w szczycie swych możliwości fizycznych. Podobnie ich rozumy: jaśniejsze i sprawniejsze od rozumu najmędrszego z mędrków jaki do tej pory chodził po świecie
Tak, wiem, że o tym marzysz. Jest dla mnie nie istotne. Nie o to pytałem.
-
@Maciej napisał w Boge sroge:
Teoria Cantora jest paranoją (tyle, że matematyczną), produktem umysłu paranoika.
Jest stosowana w matematyce? Daje wyniki? Twój dorobek matematyczny zawiera się w zbiorze Mniej Niż Zero. Nie porównujemy tutaj waszych paranoi, tu wygrywasz w cuglach, głąbie .
Pamiętaj: ortodroma i fakt jej wykorzystywania w nawigacji od wieków - prosty matematyczny dowód w praktyce, że żyjesz na planecie o znanym R. -
@Maciej napisał w Boge sroge:
[Inne fałszywe powiedzenie, powiedzenie diabelskie: "starość się Panu Bogu nie udała". Fałszywe. Starość (rozumiana jako psucie się ciała, marszczenie skóry, otępienie, łysienie, choroby...) nie jest dziełem Bożym, ale diabelskim.
Starość- rozumiana jako wielka liczba lat, długowieczność, wielowiekowość- JEST Dziełem Bożym. Zbawieni będą mieli n lat w Wieczności (np. kiedyś- bilion bilionów) i cały czas n- będzie im narastać, jak to wy mówicie "dążyć do nieskończoności". Będą więc Starcami, ze względu na liczbę lat Wieczności. Ale ciała tych Bożych Starców wyglądać będą lepiej niż wasze, gdy byliście w szczycie swych możliwości fizycznych. Podobnie ich rozumy: jaśniejsze i sprawniejsze od rozumu najmędrszego z mędrków jaki do tej pory chodził po świecie (za wyjątkiem Boga- Człowieka, Pana Jezusa)]Mam kolejny pomysł dla twojego boga, jak mógłby ludziom pokazać swoją wielkość.
Wystarczyłoby, żeby święci byli nieśmiertelni już tutaj na ziemi, nie chorowaliby i mieliby znakomite umysły.
Mógłbyś dzisiaj pojechać do Asyżu i pogadać ze św. Franciszkiem.
Św. Franciszek prowadziłby też wykłady na TED (o tym, że bóg jest dobry, że nie ma szatana, piekła itp). -
@Maciej napisał w Boge sroge:
Dowodem fałszywości rojeń kantorowskich są sprzeczności do których one prowadzą, sprzeczne ze sobą wnioski.
Jakie to sprzeczności?
Btw: gdybyś chciał sobie przypomnieć co odkrył Cantor. To polecam ten wyklad
https://youtu.be/iNMyy9fZpZk -
@ZJ napisał w Boge sroge:
@Maciej napisał w Boge sroge:
Dowodem fałszywości rojeń kantorowskich są sprzeczności do których one prowadzą, sprzeczne ze sobą wnioski.
Jakie to sprzeczności?
Najkrócej wyrażony błąd logiczny który popełnia Cantor brzmi:
Cantor rozumuje tak jakby „dało się skończyć nie kończąc”Btw: gdybyś chciał sobie przypomnieć co odkrył Cantor.
Cantor niczego nie odkrył. To obłąkaniec popełniający proste błędy myślenia, proste błędy logiczne.
Paranoik nie rozumiejący istoty nieskończoności.Wy, którzy myślicie jak Cantor jesteście także paranoikami, którzy nie opanowali elementarza logiki.
Oto zdanie niektórych matematyków, którzy jeszcze byli zdrowi na rozumie:
Henri Poincaré - “Later generations will regard [set theory] as a disease from which one has recovered.”
Leopold Kronecker “I don’t know what predominates in Cantor’s theory — philosophy or theology – but I am sure that there is no mathematics there.”
Cantor traktuje nieskończoność jak rzeczywiście istniejącą liczbę (patrz „liczby kardynalne”, począwszy od „alef zero”)
Tymczasem nie ma nic bardziej absurdalnego jak koncepcja „liczby rzeczywiście nieskończonej”Nieskończoność nie jest liczbą, ale własnością niektórych obiektów.
Nie ma „liczby nieskończoność”, którą (jak w obłędzie kantorowskim) „osiąga się ‚po i tak dalej w nieskończoność…’. ”.
Nie ma takiej liczby powtórzeń, która prowadzi do „osiągnięcia nieskończoności”, czyli np „liczby alef zero”To polecam ten wyklad
https://youtu.be/iNMyy9fZpZkBiedni są paranoicy.
Bo popełniają proste błędy logiczne.
Są różne błędy, ale najgorsze są proste błędy logiczne.
Błąd obliczeniowy jest niestraszny. Kto go popełnił ten prędzej lub później wskutek tego błędu natrafi na sprzeczność, na „dziwaczny efekt”. Wtedy, ponieważ nie popełnia błędu logicznego skoryguje swoje myślenie, znajdzie błąd. Bo rozpozna, że coś jest nie tak jak trzeba.
Jak jednak skoryguje swoje myślenie ktoś kto popełnia prosty błąd logiczny, dla kogo sprzeczność jest „paradoksem” i to często takim który zachwyca, wciąga rozum?Cantor to paranoik, obłąkaniec.
Godel- paranoik, obłąkaniec.
Wy, którzy daliście się nabrać na paranoję paranoików- także jesteście obłąkańcami.Wam potrzebny jest totalny reset rozumów, wyprostowanie swego myślenia.
To jest Prawda. -
@Maciej Już ci się ten reset skończył, czy jeszcze dochodzisz do siebie, głąbie? Bo mam takie pytanko, odnoszące się trochę do podstaw geometrii i powszechnie wiadomych faktów:
obserwator w dowolnym miejscu na równiku widzi dwa punkty obrotu nieba (na horyzoncie), oddalone od siebie o ok. 180 stopni w dowolnej płaszczyźnie. Różnica czasowa obserwowanego obrazu nieba (dla wielu obserwatorów) jest zawsze taka sama jak różnica w ich wzajemnej odległości kątowej liczonej na okręgu.
Jak dokładnie twój obłęd i zakłamanie wyjaśniają ci tą konkretną obserwację?