Czy edukacja to "programowanie"?
-
@Fizyk-od-czapy akurat pośród większości religii świata, a na pewno wszystkich większych, chrześcijaństwo, konfucjanizm oraz stary Islam były najbardziej rozumowymi wierzeniami.
Tylko jedna, zasadnicza uwaga. To co prezentuje Maciej nie ma za dużo wspólnego ani z głównymi nutrami chrześcijaństwa, ani rozumem. -
@Maciej napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Poznajecie świat, a jeszcze nie zauważyliście że każda nowa wiedza przynosi jeszcze więcej niewiedzy? Że każde nowe poznanie przynosi więcej nowych pytań na które nie znamy odpowiedzi ?
Wiedza to wyspa na oceanie niewiedzy. Linia brzegowa to pytania. Dlatego za każdym razem, kiedy ląd się powiększa, pojawiają się też nowe pytania. Ale to nie znaczy, że niewiedza się powiększa.
Droga wiedzy jest pułapką szatana.
Inaczej mówiąc, "ignorancja to siła", jak pisał Orwell w "1984".
To droga wiary Bogu jest właściwą drogą człowieka. Nie będzie człowiek królował nad naturą „przez wiedzę”, ale przez wiarę Bogu, zjednoczenie z Bogiem.
Gdyby tysiące lat temu człowiek nie poszedł drogą wiedzy, to gdzie byśmy dzisiaj byli?
-
@RAV napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
@Maciej napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Droga wiedzy jest pułapką szatana.
Inaczej mówiąc, "ignorancja to siła", jak pisał Orwell w "1984".
To droga wiary Bogu jest właściwą drogą człowieka. Nie będzie człowiek królował nad naturą „przez wiedzę”, ale przez wiarę Bogu, zjednoczenie z Bogiem.
Gdyby tysiące lat temu człowiek nie poszedł drogą wiedzy, to gdzie byśmy dzisiaj byli?
Wiedza jest pułapką szatana w tym sensie: gdy jest postawiona ponad wiarę Bogu. Gdy człowiek większą nadzieję pokłada w wiedzy, niż w wierze Bogu.
Sama w sobie wiedza złem nie jest. Ale wiedza postawiona na niewłaściwym miejscu jest złem. Wiedza bez Boga jest złem ( jak wszystko co bez Boga). Postęp wiedzy bez postępu w wierze Bogu czyli bez postępu moralnego zawsze przyniesie więcej zła niż dobra. Patrz nasz czas. Wiedzieć można. Ale po co i dlaczego ? Po to być jak Bóg ? To zło. Po to by podbić świat lub się wywyższyć? To zło. Po to by zapisać się w historii i by mnie ludzie znali i chwalili? To też zło, to pycha. Wiedzieć by pomóc innemu człowiekowi, bez szukania zysku i rozgłosu? To dobro. Wiedzieć jak Bóg urządził świat żeby się tym zachwycać i chwalić mądrość Bożą? To największe dobro jeśli chodzi o motywy chęci wiedzy.
Dlatego ci co Bogu wierzą będą przez całą wieczność poznawać Boga i Jego Dzieło. Będą wiedzieć i rozumieć coraz więcej. Na chwałę Bożą. Lecz choć będą wiedzieć wiele razy więcej niż my, np bilion bilionów razy więcej, to do wszechwiedzy Boga do pełni wiedzy będzie im brakować „nieskończenie wiele”. Zawsze przepaść nieskończoności będzie ich dzielić od Boga. Będą jednak pomnażać poznanie. Bez końca. A ci którzy Boga odrzucą będą pomnażać swój obłęd, swoje urojenia. Tym co są z Bogiem wszystko się będzie sprawdzać i zgadzać. Bo będą mieli prawdziwą wiedzę. Ci którzy chcą poznawać bez Boga będą nieustannie napotykać na przeszkody i sprzeczności. Bo fałszywa wiedza prowadzi do sprzeczności z rzeczywistością. Prędzej lub później, ale zawsze kiedyś.
Wiedza nie jest więc zła sama w sobie. Ale postawiona na miejscu pierwszym, które należy się Bogu jest nieszczęściem.Gdzie byśmy byli dzisiaj bez wiedzy?- pytasz. A gdzie jesteśmy? Czy nie umieramy jak ci sprzed tysięcy lat? A może znacząco dłużej żyjemy? Czyli ile dłużej ? „Dzieści lub dziesiąt lat”? Ale co to jest nawet i tysiąc lat wobec wieczności, czyli zawsze? Bo wieczność to „zawsze”. A może mamy więcej zabawek i komfortu? Ale jeśli dłużej żyjemy i mamy więcej zabawek do dyspozycji, a jednak i tak umieramy, to przecież tylko tym gorzej, a nie lepiej ! Bo jeśli żyje się dłużej i w większych uciechach, to tym trudniej umierać, tym większe przerażenie gdy śmierć przychodzi. Gdzie więc jesteśmy ? Coś zyskaliśmy dzięki wiedzy?
-
@Maciej napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Gdy człowiek większą nadzieję pokłada w wiedzy, niż w wierze Bogu.
Sama w sobie wiedza złem nie jest. Ale wiedza postawiona na niewłaściwym miejscu jest złem. Wiedza bez Boga jest złem ( jak wszystko co bez Boga).A wiemy to, bo... Ach tak, bo ktoś tak powiedział i powiedział też, że wiara w to bez żadnych dowodów jest cnotą. Więc oczywiście to musi być prawda. Nie może być inaczej.
A, no tak, tak jeszcze twierdzi księga, która jest słowem Boga. A wiemy, że jest słowem Boga... bo ktoś tak powiedział. I absolutnie nie miał żadnego interesu w tym, żeby kłamać, więc to musi być prawda. (Tak, jeśli wyczuwasz sarkazm, to słusznie.)
-
@JhnW Masz trochę racji, ale niestety każda religia z samej swojej natury jest mniej lub bardziej antyrozumowa. Musi być, bo potraktowanie twierdzeń nadprzyrodzonych rozumem szybko prowadzi do wniosku, że nie mają one żadnego uzasadnienia w faktach. W związku z tym każda religia musi jakoś usprawiedliwić, czemu akurat te twierdzenia bez oparcia w faktach są spoko, a inne niekoniecznie. Czyli musi postulować zawieszenie używania rozumu w tym konkretnym przypadku (a czasem i szerzej, ale tu właśnie jest to miejsce na stopniowanie antyrozumowości).
-
@Maciej napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
(Bla bla bla, religijne wymysły)
Po odrzuceniu religijnych wymysłów, z którymi nie ma sensu dyskutować, nie pozostaje nic, z czym wartoby to robić.
Gdzie byśmy byli dzisiaj bez wiedzy?- pytasz. A gdzie jesteśmy? Czy nie umieramy jak ci sprzed tysięcy lat?
Raczej nie jak ci sprzed tysięcy lat. Gdyby nie rozwój wiedzy, pewnie już dawno bym nie żył. Umarłbym od jakiejś banalnej dziś choroby, został pożarty, otrułbym się czymś lub umarł z głodu. Dzisiaj mam się dobrze, a szansa na śmierć tego rodzaju jest znikoma.
A może znacząco dłużej żyjemy?
Niewątpliwie.
Ale co to jest nawet i tysiąc lat wobec wieczności, czyli zawsze?
Wolę realne kilkadziesiąt lat niż wymyśloną wieczność.
i tak umieramy, to przecież tylko tym gorzej, a nie lepiej ! Bo jeśli żyje się dłużej i w większych uciechach, to tym trudniej umierać, tym większe przerażenie gdy śmierć przychodzi.
E tam. Coś sobie nawyobrażałeś. Może sam tak masz, ale nie przekładaj tego na wszystkich.
-
@Fizyk-od-czapy a widzisz, niekoniecznie. Wychodzi z kryteriów ścisłych, które do religii nie mają zastosowania. No dobrze, ale czy to zarzut? Niestety ale te kryteria mają niestety równie małe zastosowanie do psychologii, ekonomii, socjologii oraz politologii.
Czemu wymieniam te nauki? Gdyż wbrew pozorom do nich najbliżej religii. Tak samo jak pewne propozycje ładu społecznego wymagają pewnych silnych założeń a priori, tak samo jak takich założeń wymagają teorie psychologiczne, tak samo takich założeń wymaga religia. Oczywiście, nauki ścisłe też używają pewnych arbitralnych postulatów, ale tego nie przeczytam bo z samej swej natury są chociaż częściowo weryfikowalne.
Wiem, że koncepcja absolutu wydaje się bardziej osobliwa od założenia, że głównymi popędami człowieka jest prokreacja i śmierć (Freud się kłania) ale generalnie są to postulaty do siebie zbliżone.
Aby było zabawnie, bycie czysto rozumowym nie jest wartością samą w sobie, ale to już o Nietzschego zahaczamy , dygresja -
@RAV napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Wolę realne kilkadziesiąt lat niż wymyśloną wieczność.
Przed wiecznością nie uciekniesz. I tak umrzesz. Do wieczności trafisz czy tego chcesz czy nie chcesz.
@RAV napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
E tam. Coś sobie nawyobrażałeś. Może sam tak masz, ale nie przekładaj tego na wszystkich.
To wszystkich dotyczy. Przerażenie śmierci dotknie każdego. Ciebie też. A potem co?
Wy (żyjący tylko teraźniejszością, nie myślący o tym, co po śmierci) jesteście jak pijacy i ćpuny. "Pijmy i bawmy się, radujmy, kac nigdy nie nadejdzie".
I jeszcze taką postawę nazywacie "rozumną".
A przecież to koniec (dzieła) ma najważniejsze znaczenie.Mówiąc obrazowo:
Wszystko to co dzieje się "tu i teraz", wszystkie nasze wysiłki, starania i spory (np. tutaj) to w porównaniu z wiecznością jest wielkie g...
Bez większego znaczenia.
Jak mówi Pismo "marność nad marnościami, wielka marność". -
@JhnW napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
ale tego nie przeczytam bo z samej swej natury są chociaż częściowo weryfikowalne.
W jaki sposób jest "weryfikowalny" np. postulat o "niezmienności praw fizyki w przestrzeni i w czasie"?
Każda nauka (także ścisła) musi opierać się na tym co przyjmuje się a priori, bez dowodu. Czyli na wiarę, z założenia.
Nie istnieje takie rozumowanie (zatem i nauka), które nie odwoływałoby się do jakiejś wiary, czyli przyjęcia bez dowodu.
[Wiara (jako akt rozumu) <=> przyjmowanie bez dowodu.]
-
@Maciej napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Przed wiecznością nie uciekniesz. I tak umrzesz. Do wieczności trafisz czy tego chcesz czy nie chcesz.
Owszem, ale nie tak, jak wymarzyli sobie chrześcijanie. Już bardziej jak ci, który wierzą w reinkarnację. Pożyję jeszcze maksymalnie ze 30 lat. Potem przestanie działać mój mózg i skończy się świadomość czegokolwiek. Ciało trafi do ziemi, pewnie spora część jako dym i para - do atmosfery. "Moje" atomy zaczną krążyć w przyrodzie. Pewnie wejdą w skład czegoś nowego, to się po jakimś czasie znowu rozpadnie itd. Mało prawdopodobne, żeby któryś opuścił Ziemię. Po kilku miliardach lat Słońce pochłonie Ziemię, a więc i mnie. Potem pewnie wyrzuci gdzieś daleko i będę przez kolejne miliardy miliardów lat przemierzał Kosmos, aż wszystkie moje atomy zostaną wyłapane przez czarne dziury. A czy w nich istnieje czas (a więc i wieczność), to nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że przez cały ten czas ani nie będę wyśpiewywał "Hosanna", ani cierpiał za cokolwiek.
To wszystkich dotyczy. Przerażenie śmierci dotknie każdego. Ciebie też.
Skąd Ty jesteś tego taki pewny? Nie grzeszysz aby pychą?
Wy (żyjący tylko teraźniejszością, nie myślący o tym, co po śmierci) jesteście jak pijacy i ćpuny.
Zaczynasz przesadzać. Możesz sobie wierzyć, w co chcesz, ale nie próbuj obrażać innych tylko dlatego, że Twoich wierzeń nie podzielają. Nikogo w ten sposób nie przekonasz, a tylko wywołasz niechęć do siebie.
Wszystko to co dzieje się "tu i teraz", wszystkie nasze wysiłki, starania i spory (np. tutaj) to w porównaniu z wiecznością jest wielkie g...
Bez większego znaczenia.Toteż nie przejmujemy się "wiecznością". Żyjemy tak, żeby teraz i w niedalekiej (max kilkadziesiąt lat) przyszłości było dobrze nam i naszym bliskim. Nielicznym udaje się pozostawić coś dobrego na setki czy tysiące lat. Poza tym zostaną po nas zabłąkane atomy...
-
@Maciej napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
W jaki sposób jest "weryfikowalny" np. postulat o "niezmienności praw fizyki w przestrzeni i w czasie"?
Jeszcze nie znaleźliśmy przykładu niestałości praw fizyki.
Co więcej, matematyka daje silną przesłankę (acz nie dowód) w tej materii - od jakiegoś czasu badania fizyczne zaczyna się najpierw od matematyki, a potem poszukiwania potwierdzenia obserwacyjnego. W ten sposób szuka się np. nowych cząstek. Często było tak, że odkrywano nieścisłości w modelach lub podczas postulowania danego, nowego zjawiska alternatywą mogło być "fizyka działa inaczej" - ale tak się składa, że weryfikacja prowadziła do odkryć nowych zjawisk czy cząstek, a nie załamania praw fizyki -
@RAV napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Pożyję jeszcze maksymalnie ze 30 lat. Potem przestanie działać mój mózg i skończy się świadomość czegokolwiek. Ciało trafi do ziemi, pewnie spora część jako dym i para - do atmosfery. "Moje" atomy zaczną krążyć w przyrodzie. Pewnie wejdą w skład czegoś nowego, to się po jakimś czasie znowu rozpadnie itd. Mało prawdopodobne, żeby któryś opuścił Ziemię. Po kilku miliardach lat Słońce pochłonie Ziemię, a więc i mnie. Potem pewnie wyrzuci gdzieś daleko i będę przez kolejne miliardy miliardów lat przemierzał Kosmos, aż wszystkie moje atomy zostaną wyłapane przez czarne dziury. A czy w nich istnieje czas (a więc i wieczność), to nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że przez cały ten czas ani nie będę wyśpiewywał "Hosanna", ani cierpiał za cokolwiek.
"Pewne jest" ? Tak?
Najciekawsze jest to: ludzie o tak spaczonym myśleniu, jak Twoje atakują religię i ludzi religijnych "bo wierzą w niesprawdzone opowieści"
A co to jest to, co powyżej? Czym to się różni od wiary religijnej?
Czy to Twoje to jest "sprawdzona opowieść"? Już ją sprawdziłeś?
Tacy jak Ty też mają swoją religię. Jest to "religia beznadziei", bez ładu, składu, logiki. I bez żadnej nadziei.
[Co zresztą rozumne i logiczne, że bez nadziei. Bo jaka nadzieja, jeśli "po mnie tylko atomy"?]@RAV napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Zaczynasz przesadzać.
Nie. Porównanie narzuca się samo. Ktoś kto nie martwi się o koniec, czyli o to "jak to się skończy" jest jak pijak i narkoman.
@RAV napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Żyjemy tak, żeby teraz i w niedalekiej (max kilkadziesiąt lat) przyszłości było dobrze nam i naszym bliskim. Nielicznym udaje się pozostawić coś dobrego na setki czy tysiące lat.
Po co ?!
Po co "pozostawiać coś dobrego", jeżeli Cię nie będzie i "pozostaną po Tobie tylko atomy"?
W takiej wizji ("po mnie tylko atomy") jakie ma znaczenie co pozostawisz?
Jeżeli "potem, po mnie tylko atomy", to nie ma żadnego znaczenia co tutaj teraz robię.
Czysta logika. -
@Maciej napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
A co to jest to, co powyżej? Czym to się różni od wiary religijnej?
Tym, że ma oparcie w faktach.
Nie pochodzi tylko z książki napisanej 2000 czy więcej lat temu, ale z ekstrapolacji danych uzyskanych doświadczalnie bezpośrednio z rzeczywistości przy pomocy modeli stworzonych na podstawie tych danych i wielokrotnie przetestowanych. Tym się różni. -
@JhnW napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Często było tak, że odkrywano nieścisłości w modelach lub podczas postulowania danego, nowego zjawiska alternatywą mogło być "fizyka działa inaczej" - ale tak się składa, że weryfikacja prowadziła do odkryć nowych zjawisk czy cząstek, a nie załamania praw fizyki
Na tej zasadzie nigdy nie nastąpi złamanie "praw fizyki".
Bo jeśli coś się nie zgadza z dotychczasowymi "prawami", czyli wydumaną przez nas teorią, to żaden problem, wymyślimy nowy byt, o "odpowiednich własnościach" (by łatał dziury w teorii) i już! Już się będzie zgadzać.
Apropos "cząstek elementarnych": widział ktoś jakąś, choćby jedną?
To jest zupełnie zadziwiające, ale wy nie odróżniacie własnych fantazji i teorii od rzeczywistości.
Atakujecie religie, że "mnożą byty" (aniołowie, diabły itp).
Gdy sami mnożycie byty z przyspieszeniem ko(s)micznym ? A to "co innego"! To jest "naukowe".Współczesna "nauka" to religia. Niestety mało kto to rozumie. Bo obłęd jest już tak wielki.
@JhnW napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Jeszcze nie znaleźliśmy przykładu niestałości praw fizyki.
To nie dowód.
Ponadto proszę zauważyć, że postulatu "stałości praw fizyki w czasie i przestrzeni" nie można udowodnić empirycznie. Np. dlatego, że nie można dzisiaj sprawdzić tego co stanie się jutro. A co jeśli jutro stanie się coś co wywali waszą naukę do góry nogami?
[Np. gwiazdy spadną na ziemię.]Postulat "stałości praw fizyki" to dogmat naukowy. Niczym nie różniący się (co do istoty logicznej, czyli tego, że jest przyjmowany bez dowodu, na wiarę) od dogmatów religijnych.
"Stałość praw fizyki" nie może być "sprawdzona". Np. dlatego, że nie możemy dzisiaj sprawdzić tego co będzie jutro. -
@Fizyk-od-czapy napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Tym, że ma oparcie w faktach.
Imię, nazwisko, data (ewentualnie miejsce "zjawienia") tego kto sprawdził tę jego opowieść (o jego/naszej przyszłości), czyli, "że po śmierci po nas tylko atomy..." (patrz wyżej). Metoda i sposób "sprawdzenia".
Jeśli nie podasz, to odpowiedz na pytanie:
Dlaczego twierdzisz, że "to (jego wersja tego co 'jest po śmierci') ma oparcie w faktach"? -
@Maciej napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Dlaczego twierdzisz, że "to (jego wersja tego co 'jest po śmierci') ma oparcie w faktach"?
Konsekwencje uszkodzeń różnych części mózgu dość jasno sugerują, że nasza osobowość, pamięć i ogólnie wszystko co decyduje o tym, że my to my - to po prostu aspekty funkcjonowania mózgu. Dlatego.
Oczywiście że nikt tego jednoznacznie nie sprawdził, bo i nie ma za bardzo jak. Tym niemniej istnieją konkretne fakty dające podstawy, by tak twierdzić. Coś, czego nie mają opowieści o duszach i życiu wiecznym.
-
@Maciej napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
"Pewne jest" ? Tak?
Oczywiście. Śpiewanie lub cierpienie wymaga działającego mózgu, którego po śmierci nie będę miał.
Po co ?!
Po co "pozostawiać coś dobrego", jeżeli Cię nie będzie i "pozostaną po Tobie tylko atomy"?Bo nie jestem egoistą i dbam o przyszłość, nawet jeśli mnie ona nie będzie dotyczyć.
-
@Maciej napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Atakujecie religie, że "mnożą byty" (aniołowie, diabły itp).
I nutrie. Nie zapominajmy o nutriach.
-
@RAV napisał w Czy edukacja to "programowanie"?:
Bo nie jestem egoistą i dbam o przyszłość, nawet jeśli mnie ona nie będzie dotyczyć.
Ale po co?
Po co "nie jesteś egoistą"?
Jeżeli "po Tobie tylko atomy", to żadne staranie "tu i teraz" nie ma przeważającego (dominującego nad innymi) uzasadnienia.Np.:
Jeśli po mnie tylko atomy, to właśnie trzeba być egoistą. Brać, wykorzystywać, maksymalizować swoje zadowolenie nawet kosztem innych, nawet aż do przestępstwa, byle tylko zadbać by mnie nie złapali. Czyli być przebiegłym (nie dać się złapać). Czysta logika. Bo co użyję, to użyję, a jakie ma znaczenie co potem, skoro "po mnie tylko atomy". Będa mnie przeklinać, nawet moje dzieci? Ale co to ma za znaczenie, czy będę z tego powodu cierpiał? Po mnie tylko atomy.Ale również i taka postawa jest logiczna przy założeniu, że "po mnie tylko atomy":
Idę i powieszę się. Bo przecież to przebywanie tu nie ma sensu. Już zbliża się starość i cierpienie, więc lepiej sobie ulżyć. Po mnie tylko atomy, czas szybko płynie, co mi z tego, że wydłużę o parę lat swoje cierpienie?Więc po co?
Przy założeniu, że "po mnie tylko atomy" całe nasze istnienie, nasze życie jest bez sensu. (Jest smutnym i dziwnym żartem...kogo/czego?) I wszystko da się logicznie uzasadnić. Zarówno bezwzględny egoizm- jest jak najbardziej logiczny i do uzasadnienia, przy takim założeniu. Jak i samobójstwo- także jest zupełnie logiczne.
Jeśli "po nas tylko atomy", to nie ma na tym świecie nic absolutnego, nic znaczącego, "wszystko jest dobre, wszystko dopuszczalne i do uzasadnienia".
-
@Maciej, pieprzysz takie głupoty, że szkoda czasu na czytanie ich, a co dopiero na odpowiadanie.